Niespełna rok temu Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju Zegarmistrzostwa ogłosiło podpisanie trójstronnego listu intencyjnego w sprawie utworzenia pierwszej od 1989 roku klasy o profilu zegarmistrzowskim. Informacja szybko obiegła naszą społeczność. Jako ówczesny partner Stowarzyszenia z dużym entuzjazmem przyjęliśmy tą wiadomość. Wbrew obiegowej opinii, zależy nam na produkowaniu zegarków z napisem „Made in Poland” – zależy nam jednak na tym aby ten napis odzwierciedlał stan faktyczny – kształcenie nowego pokolenia zegarmistrzów jest konieczne, żeby osiągnąć ten cel! Dziś po prawie roku od tego wydarzenia jestem w stanie bardziej obiektywnie ocenić pomysł utworzenia klasy o profilu zegarmistrzowskim.  Zapraszam was do lektury oraz dyskusji.

Mamy miejsce, mamy pieniądze, mamy chęci, nie mamy uczniów i…

Chociaż inicjatywa utworzenia szkoły posiada wsparcie w formie dyrekcji szkoły która w ramach Zespołu Szkół Rzemiosł zgodziła się na otwarcie takiego profilu, wsparcie ze strony miasta Łodzi oraz dużych firm które widzą potrzebę szkolenia, dziś jesteśmy dokładnie w tym samym punkcie w którym byliśmy rok temu. Prawdę mówiąc nie jestem pewien, czy nie jesteśmy nawet dalej niż byliśmy – zeszłoroczny entuzjazm opadł, rekrutacja do klasy zegarmistrzowskiej niestety okazała się fiaskiem a brak  informacji o planach związanych ze szkołą skutecznie studzą emocje.

Długo się nad tym zastanawiałem, dusza romantyka mówi, że „możemy to zrobić, stać nas na to!” – niestety rzeczywistość weryfikuje nasze pomysły, najczęściej boleśnie. Miejsce, pieniądzę to są rzeczy które z większym lub mniejszym trudem możemy zorganizować. To co stawia największe wyzwanie to promocja zawodu zegarmistrza, dzisiejsza młodzież, chociaż może być oczarowana romantyczną wizją pracy zegarmistrza kreowaną przez filmiki na YT nie widzi w tym przyszłości i ma rację! Zawód zegarmistrza to profesja bardzo niszowa w związku z tym popyt na naukę tego zawodu nigdy nie będzie tak duży jakbyśmy chcieli.

Kolejnym problem jest brak kadry nauczycielskiej. Ciężko mi sobie wyobrazić osobę w Polsce która byłaby wstanie udźwignąć trud nauczania przyszłych zegarmistrzów. Przez zegarmistrza mam na myśli osobę która „…oprócz działalności usługowej zajmują się także produkcją, uczestniczą w projektowaniu i testowaniu nowych typów czasomierzy, dlatego też muszą posiadać wiedzę z wielu dziedzin: metalurgii, ślusarstwa, stolarstwa i wielu innych – obecnie także związanych z elektroniką i nowymi tworzywami. Zegarmistrz obok wyćwiczonej bardzo precyzyjnej pracy ręcznej musi umieć obsługiwać wiele różnych maszyn i urządzeń, często służących do wykonania jednej, ściśle określonej czynności, np. przebarwienia powierzchni metalu na wybrany kolor.” – Wikipedia

Dziś dorobienie ośki lub wałka to wyczyn na który nie stać wielu „zegarmistrzów”, nie wspominając o bardziej skomplikowanych czynnościach czy tworzeniu własnych narzędzi. Poprzednim zdaniem z pewnością naraziłem się wielu osobom, ale jednak takie są fakty! Zdecydowana większość „zegarmistrzów” to bateryjakrze którzy w najlepszym przypadku zrobią serwis Poljota wykorzystując polską szkołą druciarstwa. Przyzwoitych zegarmistrzów jest niewielu, dobry garstka, wybitnych zapewne można zliczyć na palcach jednej ręki.

Patrząc na obecny standard wymagań egzaminacyjnych na stopień mistrzowski wcale to nie dziwi. Egzamin dzieli się na część teoretyczną i praktyczną. Część teoretyczna składa się z części pisemnej w której skład wchodzą takie zagadnienia jak: rachunkowość zawodowa wraz z kalkulacją; dokumentacja działalności gospodarczej; rysunek zawodowy; zasady bezpieczeństwa i higieny pracy oraz ochrony przeciwpożarowej; podstawowe zasady ochrony środowiska; podstawowe przepisy prawa pracy; podstawowa problematyka prawa gospodarczego i zarządzania przedsiębiorstwem; podstawy psychologii i pedagogiki; metodyka nauczania. Jak widać część pisemna w zasadzie nie realizuje zagadanień zwiazanych z zegarmistrzostwem. W części ustnej kandydat na stopień mistrzowski musi wykazać się wiedzą z zakresu technologii, maszynoznawstwa oraz materiałoznawstwa – lepiej, ale szału nie ma…

Cześć praktyczna również nie wydaje się zbyt wymagająca. Poniżej przykład zadania do części praktycznej.


„MG.13. Naprawa zegarów i zegarków

Wykonaj naprawę budzika. Dobierz technologię i narzędzia do jego naprawy. Zdemontuj i rozpoznaj

stan techniczny budzika oraz określ rodzaj i zakres prac zegarmistrzowskich. Wymień uszkodzone

elementy, wykonaj konserwację części ruchomych oraz sprawdzenie działania zamontowanych

mechanizmów. Wszystkie czynności wykonuj zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i higieny pracy.”

Zadanie wykonaj na stanowisku wyposażonym w:

  • stół zegarmistrzowski uniwersalny;
  • krzesło z oparciem i regulacją wysokości;
  • oświetlenie (lampa zegarmistrzowska);
  • nabijarka osi balansowych z kompletem nabijaków;
  • wyważarka balansu;
  • oczyszczarka ultradźwiękowa oraz płyn do czyszczenia;
  • lupy (dobrane do wzroku);
  • komplet wkrętaków zegarmistrzowskich;
  • szczotka miękka i twarda oraz pędzelek średniej twardości;
  • nabijaki ręczne;
  • szczypce zegarmistrzowskie płaskie i do cięcia drutu;
  • chwytak (pinceta montażowa);
  • młotek zegarmistrzowski mały i średni;
  • ściągacz wskazówek;
  • kowadełka zegarmistrzowskie, proste i z otworami;
  • dmuchawka;
  • oliwiarki z oliwkami;
  • benzyniarka z benzyną ekstrakcyjną suchą;
  • pojemniczki (szklane lub plastikowe);
  • części zamienne do budzika.

Listę niezbędnych narzędzi do zaliczenia praktycznej części egzaminu zamieściłem celowo. Początkowo pomyślałem, ok budzik jak budzik, ale być może zadanie będzie wymagać dorobienia lub naprawy części – analizując listę nie widać, żadnych narzędzi którymi można by było dorobić chociażby prostą ośkę, za to znajdziemy na liście pozycję „części zamienne do budzika”. Na prawdę?! Dla porównania, wymagania egzaminacyjne stawiane w połowie XVIII wieku!

„Już artykuł pierwszy głosił, iż do cechu przyjęty mógł być jedynie rzemieślnik wyznania rzymskokatolickiego. Podobny warunek stawiano wobec ucznia, który przez sześć-siedem lat musiał terminować, aby zostać towarzyszem, tzn. wyzwolonym. Następnie przez cztery lata winien wędrować po obcych krajach w celu doskonalenia się w swej sztuce. Ze skróconego czasu nauki korzystali jedynie synowie majstrów i czeladnicy ożenieni z wdowami po zegarmistrzach. Ażeby zostać mistrzem czeladnik powinien przepracować rok u majstra, a następnie wykonać w ciągu roku „sztukę zegarmistrzowską naznaczoną przez starszych”, a był nią na przykład zegarek kieszonkowy z datownikiem albo zegarek podróżny, oraz drugą sztukę „wyrychtować”.”–  Zegarmistrzowie Warszawscy XIX wieku

 

Teraz sam się zastanawiam co jest większym problemem? Brak zainteresowania młodzieży czy brak wykwalifikowanej kadry – a może jedno wynika z drugiego?! Myślę, że na obecnym rynku jest coraz mniej miejsca na zwykłych rzemieślników. Praca zegarmistrza jest bardzo wymagająca, wymaga zarówno dużej wiedzy jak i umiejętności – nie wspominając o konieczności wyposażenia warsztatu. Zegarmistrz nie jest zawodem pierwszej potrzeby, zabrzmi to jak mantra, ale nowoczesne technologie i zegarki kwarcowe skutecznie zepchnęły zegarki mechaniczne do lamusa. Dziś zegarek mechaniczny to nic innego jak gadżet, rodzaj biżuterii, stały się dobrem luksusowym w związku z tym zarówno popyt jak i podaż jest nieporównywalnie mniejsza niż 30, 40 lat temu. To musi się przełożyć na ilość wykwalifikowanych zegarmistrzów oraz ich status.

Dostęp do wiedzy

Tutaj sprawa nie jest jednoznaczna. Z jednej strony brakuje wykwalifikowanych zegarmistrzów mogących przekazać swoją wiedzę nowemu pokoleniu z drugiej strony rosnąca w ostatnich latach społeczność miłośników zegarków i zegarmistrzostwa przełożyła się na dostęp do specjalistycznej wiedzy w tym zakresie. Dotyczy to zarówno tradycyjnych form przekazywania wiedzy takich jak książki jak i tych typowych dla XXI wieku tj. You Tube który stał się kopalnią wiedzy wszelkiej maści (w tym zegarmistrzowskiej) jak i zegarmistrzowskich kursów online. Wiedza, narzędzia, kursy i know how są dostępne na wyciągnięcie ręki, co widać po rosnącej liczbie domorosłych majstrów. Z drugiej strony niewielu z nich jest w stanie pokusić się o prawdziwie zegarmistrzostwo wykraczając poza tradycyjne czyszczenie i konserwację mechanizmów. Co zatem stoi na przeszkodzie? Moim zdaniem największym ograniczeniem jest brak relacji mistrz-uczeń. Według założeń tej relacji mistrz jest osobą która jest odpowiedzialna za dzielenie się własnym doświadczeniem i wiedzą, skolei uczeń powinien wykazywać się chęcią nauki i zaufaniem względem mistrza. Tego rodzaju relacji nie wypracujemy ani przez YouTube, ani przez kursy online a tym bardziej przez książki. Samonauczanie wymaga zatem dużo więcej dyscypliny, chęci i czasu. Nauka tego zawodu to bardzo duża inwestycja. Dzisiejszy styl, życia wymusza na nas osiąganie efektu „na wczoraj”, co skutecznie zniechęca wielu do długoletniej nauki i inwestycji.

Nie ulega wątpliwością, że zegarmistrzowie są i będą potrzebni. Rodzi się jednak pytanie czy warto inwestować czas, środki oraz energię w otwarcie czegoś co będzie jedynie półśrodkiem?! Nie jestem przekonany. 150km od granicy w Zgorzelcu, w uroczym miasteczku w dolnej Saksonii (Glashutte) znajduje się prawdopodobnie jedna z lepszych szkół zegarmistrzowskich na świecie. Nauka w niej trwa 3 lata i kończy się otrzymaniem certyfikatu WOSTEP. Niestety, rocznie do szkoły przyjmowane jest zaledwie około 25 uczniów, ale trzeba dodać, że nauka w tej szkole jest darmowa!

Nie zrozumcie mnie źle, misja wskrzeszenia Polskiego zegarmistrzostwa jest wspaniałą, ale również piekielnie trudną inicjatywą której bądź co bądź bardzo mocno kibicuje. Warto jednak zrewidować swoje oczekiwania i pomyśleć trzeźwo nad najlepszym rozwiązaniem. Jestem przekonany, że systemowy sposób nauczania nie sprawdzi się. Dlatego skupiłbym się na poza systemowym sposobie nauczania – na przykład poprzez nawiązanie współpracy z zagraniczną szkołą zegarmistrzowską? Zaoferowaniem wsparcia w nauce
online, udostępnienia jąc zaplecze narzędziowe wraz z możliwością konsultacji czynnego zawodowo zegarmistrza?

W kraju istnieją co najmniej trzy instytucje którym powinno zależeć na wskrzeszeniu polskiego zegarmistrzostwa mówię oczywiście o Stowarzyszeniu Promocji i Rozwoju Zegarmistrzostwa, Fundacja G.Gerlach oraz Cech Zegarmistrzów, nie możemy zapominać o kilkudziesięcio-tysięcznej społeczności miłośników zegarków, zegarków oraz zegarmistrzostwa.

To oczywiście moje osobiste wnioski które są jedynie zachęta do dalszych przemyśleń i dyskusji.

Na koniec kilka źródeł i linków:

Informator o egzaminie potwierdzającym kwalifikacje w zawodzie

Standard wymagań egzaminacyjncyh – MISTRZ w zawodzie: Zegarmistrz

Distance Learning Course – British Horological Institute

 

Autor: Michał Kozłowski