W ciągu ostatnich lat, Grand Seiko podbija serca miłośników zegarmistrzostwa i nikt nie może temu zaprzeczyć. Ten trend jednak koncentruje się głównie wokół nowych modeli marki. Zabytkowe zegarki Grand Seiko wciąż wydają się niedoceniane a zainteresowanie tymi modelami, jest żadne w porównaniu z koszernymi “Szwajcarami”.  Od lat sześćdziesiątych Seiko nieustanie rewolucjonizowało branżę zegarmistrzowską, stając się jednym z największych i renomowanych producentów zegarków na świecie. Czynników tego sukcesu było wiele, ale pełna analiza to raczej temat do pracy doktorskiej aniżeli artykułu z pogranicza “lifestylu”. 

Inspiracją dla tego artykułu było moje  Seiko 6138-3000 a.k.a „Jumbo” – automatyczny chronograf z podwójną datą, kołem kolumnowym, magic leverem i sprzęgłem wertykalnym – brzmi drogo! Ale nie jest. Jakość wykonania i ponadczasowy design sprawiają, że “Jumbo” jest znacznie lepszym zegarkiem niż jego szwajcarscy rywale – przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu. Oczywiście kult marki (wbrew pozorom) nie jest tak mocny jak kult zbudowany wokół Europejskich konkurentów, jednak w moim odczuciu pozycja Seiko wciąż jest umniejszana, co ma przełożenie na ogólne postrzeganie tych zegarków i kształtowanie cen. Mój zegarek  ma prawie 50 lat, ale wciąż wygląda świeżo i nie mówię o jego stanie, ale ogólnym odczuciu względem designu. W tym zegarku nie ma nic generycznego, cały projekt ma swoją własną tożsamość zakorzenioną w zasadach sformułowanych przez młodego i błyskotliwego Taro Tanakę w 1962 roku. 

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Seiko 6138-3000

Taro Tanka zmienił filozofię projektowania zegarków Seiko. Przed 1962 rokiem podzespoły zegarków tj. koperty czy tarcze były projektowane przez zewnętrzne firmy, podobnie jak to miało miejsce w Europie. Taro Tanaka przywrócił starą koncepcję projektowania zegarka jako całości, tak jak robiono to praktycznie do XIX wieku.

Tanaka sformułował cztery podstawowe cechy, które określają większość zegarków Seiko do dziś:

  • Gra światłem
  • Prostota
  • Brak zniekształceń wizualnych
  • Wyjątkowość 

Powierzchnie koperty, tarczy, wskazówek czy indeksów muszą być geometrycznie idealne. Luneta powinna być zbudowana z dwóch prostych, zakrzywionych płaszczyzn. Żadne zniekształcenie nie może być tolerowane, a całość ma być unikalna. 

Projekty Tanaki z lat ‘60 tych na pierwszy rzut oka nie różniły się znacząco od projektów Szwajcarów, były podobne, ale jednak zupełnie inne.  Dlaczego? Moim zdaniem trzeba zwrócić uwagą na aspekty historyczne i kulturowe, które całkowicie różnią Europejczyków od Japończyków. 

Sposób myślenia, czy tworzenia Taro Tanaki ironicznie nie był czymś nowym, czy innowacyjnym, był mocno zakorzeniony w Japońskiej tradycji. Jego projekty są przedłużeniem japońskiej estetyki, całkowicie odmiennej od naszej, mimo to udało mu się stworzyć unikalny i uniwersalny zestaw zasad, który na nowo zdefiniował Seiko jako markę. 

Japońską estetykę charakteryzują takie cechy jak prostota, piękno, symbolika, wolność, spokój i nieregularność. Japończycy opanowali sztukę łączenie tych elementów do perfekcji! Te elementarne zasady japońskiej estetyki są wyrażeniem charakterystyki Wabi-Sabi, estetycznej filozofii polegającej na przyjmowaniu niedoskonałości jako nieodłącznej części życia – całkowicie przeciwnej do starożytnych greckich kanonów piękna, hołubionej przez Świat Zachodni.  

Ok. Ale projekty Tanaki są „idealne”! Idealne pod względem geometrycznym i idealne pod względem wykończenia. Jak to się ma do “przyjmowania niedoskonałości jako nieodłącznej części życia”? Całą filozofię Wabi-Sabi można sprowadzić do pojęcia negatywnej estetyki – co w zasadzie oznacza, że ​​nie ma piękna bez brzydoty. Tanaka wyraża to poprzez grę światłem, również charakterystyczną dla Japończyków.

„Piękno znajdujemy nie w samej rzeczy, ale we wzorach cieni, światła i ciemności, które tworzy jedna rzecz przeciwko drugiej”. Junichirô Tanizaki

Inspiracją Tanaki do stworzenia jego opus magnum – The Grammar Design – były między innymi  drzwi Shōji. Drzwi Shōji to typowe japońskie drzwi wykonane z papieru ryżowego oprawionego w drewnianej ramie. Aby lepiej zrozumieć inspiracje Tanki, chciałbym przytoczyć pewien cytat …


„Zdumiony tym sennym światłem przecieram oczy i mam wrażenie, że mgła przesłania mi oczy i mąci wzrok. Światło dolatujące od strony mlecznobiałego papieru jest tak wątłe, że zamiast rozpraszać gęsty mrok panujący we wnęce, samo zostaje przez ten mrok odbite, ukazując świat iluzji, w którym nie sposób odróżnić jasności od ciemności”
– Junichirô Tanizaki

Obraz może zawierać: w budynku
Drzwi Shōji (źródło: Google)

Kolejną inspiracją  Taro Tanaki były diamenty, a raczej sztuka szlifowania klejnotów. Diamenty bez odpowiedniej obróbki byłyby bardzo twardym minerałem, niczym więcej. Aby wydobyć ich piękno, potrzeba prawdziwego artysty, który wie, jak wydobyć piękno poprzez idealne cięcie i polerowanie doskonałych faset, które “zatrzymują” światło w kamieniu i pozwalają mu błyszczeć.

Moim zdaniem prawdziwym geniuszem Tanaki było zrozumienie, jak połączyć cechy drzwi Shōji  i diamentów, tak aby odzwierciedlić typową dla japońskiej estetyki filozofię Wabi-Sabi w swoich projektach.

Jak na ironię było to możliwe, wyłącznie poprzez osiągnięcie geometrycznej doskonałości. Idealnie geometryczna koperta inspirowana fasetami diamentu stanowiła płótno dla (mistycznej w pewnych kręgach) sztuki polerownia Zaratsu. Zaratstu to sposób wykończenia, które pozwala rozproszyć światło na idealnie wypolerowanych płaszczyznach koperty, tworząc wyjątkowy spektakl światło-cienia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Zaratsu (źródło: @Lapinist)

Wisienką na torcie jest tarcza z delikatnym szlifem słonecznym, która rozprasza światło, podobnie jak drzwi Shōji, uzupełnieniem tarczy są proste, geometryczne indeksy, które potęgują cały spektakl. 

Obraz może zawierać: 1 osoba
Grand Seiko VFA 6185-8021 (źródło: thegrandseikoguy.com)

Moim zdaniem zrozumienie tego, co stoi za projektem, pozwala nam docenić piękno i rzemieślnicze wykonanie naszych zegarków. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach zbytnio dążymy do zglobalizowania designu, starając się zrównać wszystko do jednego mianownika. Dziś indywidualizm jest głośny i wali prosto w oczy swoją dosłownością, jest tak oczywisty, że aż nudny. Dosłowność stała się normą. Nie wiem jak wy, ale ja wole kontemplować niuanse piękna, sącząc kolejną kawę czy drinka. Mam czas.

Autor: Michał Kozłowski